Podczas 45. Warszawskiej Jesieni Poezji odbyła się sesja nt. "Koniec Międzyepoki - nowe środki Wyrazu". W zasadzie Koniec Międzyepoki powinien być sfinalizowany pytajnikiem. Luidziom literatury sprawa ta nie może być obojętna, ponieważ tworzą w określonych realiach społecznych, kulturowych, ekonomicznych, politycznych. Oto kilka myśli z mojej wypowiedzi podczas wspominianej sesji.
Terminem „międzyepoka” oznaczamy szczególny okres w dziejach, gdy ustalone, utrwalane, uporządkowane systemy wartości uległy zakłóceniu, załamaniu, rozbiciu, straciły swoją wartość jak ostoja, punkt odniesienia.
W pierwszej połowie wieku dwudziestego dwie wojny spowodowały, że – jak napisał Melchior Wańkowicz - „stanęło nowe, nie ogarnięte ludzkim rozumem, zagadnienie międzyepoki”.
Po raz ostatni świat przechodził międzyepokę w V wieku naszej ery, kiedy dla Gallo-Rzymian zbliżający się koniec rzymskiej cywilizacji był odpowiednikiem dzisiejszych obaw. Nadciągający z Azji Hunowie, rozbijający rzymską cywilizację Wandalowie (...) byli równie „nieludzcy”, jak dla nas perspektywa chińskiej bomby wodorowej. Sartre uważa, że starcie cywilizacji powoduje obustronne zdziczenie, zanim da dobre skutki.
Dzisiaj widzimy, że mieszanka z V w., która ukształtowała się jako Cywilizacja Zachodnia, jest atakowana przez inne cywilizacje.
Glob się zrasta technicznie – jeszcze Napoleon podróżował końmi jak faraonowie.(...) Na bazie materialnej globu ziemskiego, zacznie się formować Kultura Uniwersalna. I teraz właśnie, kiedy świat się zagęścił i zbliżył – ma być pozbawiony jakiegoś regulatora? Bo człowiek się zbliża ku sobie wolniej niż świat.
Kościół rzymski sformułował się w obszarze Cywilizacji Zachodniej. Nie chce jednak z nią schodzić w cień, głosi, że jest Kościołem Powszechnym, wychodzi na spotkanie Cywilizacji Uniwersalnej.
Pojedynczym narodom, przyrosłym jak ostrygi do dna Cywilizacji Zachodniej, nie jest tak łatwo płynąć z prądem. W pierwszej po II wojnie dekadzie strwożeni Europejczycy czepiali się Ameryki. Nawet ukuli nowy termin – Cywilizacja Atlantycka. Zrobi się Atlantyk sadzawką Cywilizacji Zachodniej i wszystko będzie po dawnemu, tylko pod nową nazwą.
Nic podobnego – plebejska kultura amerykańska, poczęta z niepiśmiennych mas szutru europejskiego (...) – to kultura odżyłowana z soczystości organicznych, wzdęta w zdobycze technokratyczne.
M. Wańkowicz twierdził, że „wiek XX stał się początkiem międzyepoki”. I dalej czytamy: „Dintojra literacka w Ziemiańskiej – pisał Irzykowski – to żadna kuźnia myśli, tylko giełda rang, targowisko próżności. Skamandrowska ideologia jałowego talentyzmu zwyrodniała w kult osób i dla bywalców tego klubu geniuszów jedynymi problemami i kryzysami umysłowymi są kryzysy rang, kto idzie w górę, kto się kończy, kto ma dobrą prasę, kogo trzeba pasować, z kim się trzeba liczyć, kto już nic nie da z siebie”.
Skąd my, współcześni, dobrze znamy te nieobce nam klimaty.
W 1972 r. Sandauer na Zjeździe Literatów mówił: „Nie lubi się ludzi zbyt indywidualnych, nie lubi się ludzi, którzy się wychylają.” W tamtych latach ustrój bardzo pomagał takim postawom. Czy dziś po szerokim otwarciu drzwi nowego wieku stan uległ zmianie?
Jeszcze nieco z cytowanej książki Wańkowicza. „Czytelnik, który z całym zaufaniem garnąłby się do tej literatury, która pomaga mu się orientować w zagadnieniach istotnych, stara się od niej odcinać, kiedy ta literatura poczyna sobie rościć pretensje do monopolu, tak jak odciąłby się od spożywania chleba, w którym drożdży jest więcej niż mąki.
Powodzenie Ulissesa Joyce’ a - o ile idzie o szerszy odbiór – jest to zwykły snobizm przypominający rozmodlenie wobec towarów komisowych.”
W innym z dzieł M. Wańkowicza „Międzyepoka”, którego wydanie od składu do druku zajęło w PRL aż 10 lat, czytamy:
„Upadek cywilizacji zachodniej zasygnalizował człowiek z pasa cywilizacji przejściowej, profesor Znaniecki, w broszurze Upadek cywilizacji zachodniej (wydanej równolegle z dziełem Spenglera). Było to w 1922 roku, to znaczy natychmiast po pierwszej wojnie, która była pierwszym wstrząsem Międzyepoki w szeregu erupcji kolejnych (z drugą wojną światową), których łańcuch przeżywamy dopotąd.
(...) Faktem jest zanikanie panujących cywilizacji. Z dwudziestu jeden cywilizacji, które naliczył Toynbee, na arenie współczesnego nam świata pozostało pięć: zachodnia, będąca w odwrocie, i cztery cywilizacje wstępujące w szranki: czarna, żółta, czerwona (jeśli tak można ochrzcić cywilizację hindusów) i euroazjatycka. Za obszar tej ostatniej Toynbee uważa kraje wyrosłe kulturalnie w zasięgu Bizancjum.
No więc gdzie my, Polacy, z naszym przedmurzem?
(...) Można się pocieszać (przypominam, że tak pisał Wańkowicz ok. pół wieku temu – przyp. mój), że skoro ostatnia Międzyepoka, którą my przeżywamy, będzie trwała krócej. Bo przecież świat technicznie się rozrósł jeszcze. (...) Niestety minęło już te pięćdziesiąt lat (minęło już sto – przyp. mój. Wańkowicz nie mógł jak widać tego przewidzieć, tak samo jak szaleńczej ekspansji komunikacji internetowej). Zachodzą trudności z tworzeniem się cywilizacji uniwersalnej.
Nasz Jasio z Psiej Wólki patrzy na rekord jedzenia parówek (...) i dziwuje się: - Powariowali u wielki Anielki czy jak? I nie rozumie, że jest świadkiem tragedii cywilizacyjnej stechnokratycznionej masy ludzkiej, która stara się przywrócić soczystość wysychającej kulturze organicznej.
Cesarz Hirohito napisał czterowiersz na usunięcie się okupacji amerykańskiej. Coś w rodzaju: „Jak to dobrze, kiedy zakwita kwiat wiśni, i jak to, kiedy kwiat wiśni zakwita, jest dobrze”.
(...) Partykularne cywilizacje tak się różnią od siebie, powiedzmy, jak metan i chlorek. Mogą one wieczność całą stać obok siebie w ciemności nie łącząc się bynajmniej. A jeśli padnie na nie światło, wybuchają wspólnym płomieniem.
Ten promień światła jest katalizatorem łączącym obce ciała w jedno.
Jest wielkie zapotrzebowanie na katalizatory, które przyczynią się do łączenia składników Międzyepoki w jedną cywilizację uniwersalną.
Czy na pewno ma być ona uniwersalna? Czy łączność międzyludzka ją właśnie wyznacza? I czy to jest istota relacji między człowiekiem i człowiekiem? Tą, która to człowieczeństwo wyznacza.
Piszmy i analizujmy, być może będzie to przyczynkiem do lepszego poznania dzisiejszego stanu rzeczy, poszukiwaniem katalizatora do łączenia składników współegzystujących we współczesnym, zawirowanym świecie. Być może będzie to poezja prorocza, może odkrywcza, a może dokumentująca stan rzeczy.