• Kategoria: Esej
    • Odsłon: 470

    Annie Ernaux, z domu Duchesne (ur. 1 września 1940 w Lillebonne) – francuska pisarka, laureatka nagród Renaudot oraz Nobla w dziedzinie literatury za 2022 rok.

    Annie Ernaux

    Uratować coś z czasu, w którym się już nigdy nie będzie – to zdanie kończące Lata A. Ernaux, jest najbardziej trafnym mottem, jakim postanowiłem opatrzyć swoje dzieło, które wciąż nie jest zakończone.

    Annie Ernaux na dobre rozgościła się w mojej świadomości. Zaledwie o sześć lata starsza ode mnie, była prawie rówieśniczką. Siedemdziesięcioletnia historia bohaterki opisana w Latach prawie całkowicie pokrywała się z moją ścieżką życia. Bohaterką Lat była „ona”, a nie „ja” autorki, która wszakże pisząc o „niej” opisała swoje losy, punktując własne przeżycia i odnosząc je do faktów historycznych i doświadczenia zbiorowego Francuzów. Strona po stronie, posuwając się chronologicznie przez kolejne lata od 1940 roku do 2010, nieuchronnie odnosiłem treść przeżyć bohaterki i towarzyszące mu tło społeczne, polityczne i zaistniałe fakty do uświadomionej i zapisanej w pamięci mojej historii, mojego kraju i Polaków. Zadziwiająca możliwość przeprowadzania analizy porównawczej pomiędzy doświadczeniem i doznaniami Francuzki a przeżyciami Polaka. Przez pięćdziesiąt lat znajdowaliśmy się w odmiennych politycznie warunkach, ona tkwiła w realiach Zachodu a ja w prawie całkowicie odmiennych realiach Wschodu.

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 610

    Powinienem dać upust wrażeniom po lekturze ostatnio przeczytanych książek. Trzech bardzo różnych, o których już wspomniałem. Będzie to podróż z powrotem, od ostatniej, którą dopiero wczoraj zamknąłem, do pierwszej, najbardziej ekscytującej, jeszcze gorącej po światowej premierze.Ten drugi Ksiaze Harry
    Na wieczorze autorskim Wiesia Łuki w warszawskim Domu Literatury mogłbym pochwalić się znajomością promowanej książki. Ku pokrzepieniu – sztuki piękne to ciekawa próba rozprawienia się z pojęciem piękna, jako wartości odnajdywanej w rozmaitych momentach historii, a i współcześnie. Wszystko w jakiejś mierze skojarzone jest z polskim doświadczeniem, głównie Polaków funkcjonujących przede wszystkim w kraju, ale też za granicą. Książka na poły reporterska, na poły recenzencka, o rozmaitych dziedzinach sztuki, poczynając od kronikarzy, przez literaturę, muzykę, plastykę, teatr, film, reportaż, na poezji kończąc.

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 847

    Niedawno nakładem Zaułku Wydawniczego Pomyłka ukazała się nowa książka Marii Żywickiej-Lucner (Majki), 64 strony interesującej poezji. Gorąco polecam.
    w kazdym innym miescie
    Wybrałem się na wieczór autorski Majki[1], w związku z jej nową książką poetycką w każdym innym mieście[2]. Majka, na czwartej stronie okładki przedstawia się jako „urodzona na Lubelszczyźnie”, (a więc podała informację ogólnikową),  co mnie nieco zaskoczyło. Ja urodziłem się na Mazowszu, ale nie czuję się skrępowany, kiedy podaję Nowy Dwór Mazowiecki jako miejsce narodzin, w końcu nieduże podwarszawskie miasteczko, któremu bardzo wiele można zarzucić – mało ciekawą zabudowę, niski stan higieniczny (w tamtym czasie moich narodzin i dzieciństwa), zadupie kulturalne, prowincja całą gębą. Miasteczko bez charakteru, przycupnięte w cieniu stolicy. Jedyny wyróżniający aspekt – to fantastyczne położenie u zbiegu dwóch znaczących rzek, w ujściu Narwi do Wisły. Ta ogólnikowa wzmianka o regionie urodzenia Majki natychmiast sprowokowała mnie do zastanowienia – ze wsi ona czy z miasta? Wróćmy jednak do jej wizytówki, czyli do książeczki. Starannie wydana na białym papierze kredowym, ozdobiona ilustracjami Marii Kuczary. Jednak widząc, że wszystkie utwory o niewielkich gabarytach od 3 do 10 wersów Majki wydrukowane zostały na dole poszczególnych stron, pozostawiając niesłychanie dużą białą albo pustą przestrzeń. Czy było warto tyle pustki oddać na nic, boć przecie nie na notatki czytelnika?

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 1133

    Esej osobistego przeżywania. Część pierwsza.

    Krzysztof Gasiorowski Fot M Kubik 01Krzysztof_Gasiorowski_Fot_M_Kubik

    Moja wola, zmysły i umysł są aktywne, gdy wielu zamilkło. Niczego więcej nie stworzą, nie mogą zmienić, skorygować ani odwołać. Ich ciał nie ma lecz nieobecność fizyczna nie jest końcem ducha. Objawia się on w dziełach namacalnych, dotykalnych – katedrach, wieżach, mostach, obrazach, narzędziach albo została zaklęta na stronicach wypełniających przestrzenie bibliotek lub podręczne półki. A nawet obecność w zwłokach ‒ barw / dźwięków / zapachów / nawet – zapominań, jak zauważył nieżyjący już poeta Krzysztof Gąsiorowski w jednym ze swoich wierszy młodzieńczych. Celnie, bowiem w kilak lat później znalazł wiersz P. Celana, który w tłumaczeniu F. Przybylaka cytuję :

    Słowo – no wiesz

    takie zwłoki.

     

    Daj nam je umyć,

    daj nam je czesać, daj nam ich oko,

    zwróć ku niebu

    Mam upodobanie do odsłaniania i projekcji żyć dokonanych.

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 1215

    Ta osobista wypowiedź została zainspirowana twórczością dot. ruchu: Krzysztofa Gąsiorowskiego w utworze "Drgacz" z 2003 r., Olgi Tokarczuk w  późniejszej książce "Bieguni" z 2007 r. i moim widzeniem tej kwestii dziś.

    Kairos 1

    …pionowe…

    …poziome…

    …pozorne…

     

    Wpierw Drgacze[1], lecz

    na jawie trudno drgać

    bez poetyckiej fantazji.

     

    Stygnące wnętrze planety mniej krwawi ‒

    kołysko umarłych. Wyczerpane szczytowaniem

    praźródło czystej energii.

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 1418

                Wybierzmy podróż w czasie. Rychło przekonamy się, że wraz z upływem czasu niekoniecznie odmienia się stan rzeczy. Poglądy na sytuację pisarzy, a szczególnie poetów, jakie Henryk Heine przedstawił w swoim cyklu Obrazy z podróży w księdze zatytułowanej: Idee. Księga Le Grand[1] w zadziwiający są nadal aktualne. A upłynęło przecież blisko 200 lat od realiów, w których żył Heine i mogłoby się wydawać, że teraźniejszość radykalnie odbiega od tamtych warunków. Jednak głównie w sferze cywilizacji technicznej (rewolucja cyfrowa), bowiem obraz człowieka i relacje społeczne wciąż nie odbiegają zasadniczo od czasów starożytnych, co zatem mówić romantycznej rzeczywistości Niemiec początków XIX wieku. Zastanawiam się nad losem nas współczesnych ludzi piszących, już nie spod znaku pióra, lecz edytora Microsoft, i nie pojmuję dlaczego jesteśmy tak często skazania na stosowanie horacjańskiej reguły. Krótko mówiąc: pisz a życie? Żołądek współczesnego poety piszczy pod zarządem dysponentów dóbr narodowych.

     [1] Henryk Heine, Dzieła wybrane, tom II, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1956

    Portrait of Heinrich Heine

    Citation

    Kietz, Ernst Benedikt, 1815-1892: Portrait of Heinrich Heine, Leo Baeck Institute Art and Objects Collection, 78.120a.

                Zapraszam więc do lektury wielce aktualnej literatury. Wybrałem stosowny fragment księgi Henryka Heinego, w którym autor napisał:

     „…nadałem tej księdze tytuł: Idee.

                Tytuł księgi oznacza przeto równie mało jak tytuł autora; został przezeń wybrany nie z uczonej pychy, i nie należy bynajmniej tłumaczyć go sobie autorską próżnością. Proszę przyjąć moje żałosne zapewnienie, madame,: nie jestem próżny. (…) Nie jestem próżny. ‒ I gdyby las wawrzynów wyrósł na mojej głowie, a morze kadzidła wlało się w moje młode serce, to jednak nie stałbym się próżny. Moi przyjaciele i inni współtowarzysze w czasie i przestrzeni zatroszczyli się o to rzetelnie. ‒ Madame, wie pani chyba, że stare niewiasty opluwają troszeczkę oddane ich pieczy dzieci, kiedy sławi się ich piękność, ażeby pochwała ni zaszkodziła kochanym maleństwom. ‒ Wie pani również, madame, że kiedy strojny w purpurę i wieńce sławy wjeżdżał przez Campus Martius do Rzymu tryumfator w złocistym powozie, zaprzężonym w białe konie, unosząc się jak bóg nad uroczystym pochodem liktorów, muzykantów, tancerzy, kapłanów, niewolników, słoni, tragarzy trofeów, konsulów, senatorów, żołnierzy ‒ ‒ ‒ wówczas motłoch śpiewał za nim rozmaite szydercze pieśni. ‒ ‒ ‒ I wie pani również, madame, że w kochanych Niemczech jest dużo starych kobiet i motłochu (jako i u nas – przypisek mój).

                Jak się rzekło, madame, idee, o których tutaj mowa, są równie odległe od platońskich jak Ateny od Getyngi i nie powinna pani oczekiwać zbyt wiele zarówno od samej księgi, jak od jej autora.

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 1632

    O nowej książce Andrzeja Wołosewicza kilka osobistych refleksji - Grzegorz Trochimczuk

    Okadka Woosewicz maa

    Byłem na spotkaniu z Andrzejem Wołosewiczem, filozofem i poetą w jednej osobie. Okazją stała się nowa książka poetycka krajobraz spod zatrzymanych słońc[1], którą otrzymałem gratis od autora w zamian za pomoc w przygotowaniu wizualnej prezentacji spotkania w formie plakatu okolicznościowego. Mam ‒ obok literackiego ‒ dryg graficzny i niekiedy sposobność ujawnienia go zainteresowanym.

    Czytałem książkę A. Wołosewicza we własnym zaciszu  i nie mogłem nadziwić się jak mało o autorze i jego nowym literackim wcieleniu zostało powiedziane podczas publicznej prezentacji w Domu Literatury. Bronią się jedynie recytacje utworów w wykonaniu profesjonalisty, okraszone niezbyt głęboką spowiedzią głównego bohatera promocji poświęconą opisaniu niektórych tajników jego pisarstwa, na przykład skąd bierze inspiracje dla wierszy.

    Andrzej, mogę użyć imienia z racji naszego koleżeństwa, przede wszystkim pisze interesująco. Historie, które pojawiają się na kolejnych stronach książki, przykuwają uwagę, można śledzić bez większych trudności jak jest tok rozumowania twórcy (czyli jest zrozumiały jako pisarz) i zaskakują przyjemnie rekapitulacją albo pointą. Przykład pierwszy z brzegu można wziąć z wiersza Codzienne wychodzenie z raju, który odkrywając przed nami zwyczajne czynności kobiety i mężczyzny, rekapituluje: o 7 rano biorą na siebie grzechy świata / i wychodzą w nierajską codzienność.

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 2724

    DZIŚ NOBLISTKA W DZIEDZINIE LITERATURY - 2018. GRATULACJE!

    bieguni

    Księgi Jakubowe – sążnista książka uhonorowana nagrodą Nike – od pierwszego usłyszenia nie mogła być przeze mnie pożądana, tak jak obiekt atrakcyjny „od pierwszego wejrzenia” ‒ do natychmiastowego czytania. Przez fakt, ze jeszcze trwałem w momencie odreagowania po długim i zajmującym obcowaniu z Thomasem Mannem i jego wielotomowym dziełem Józef i jego bracia. Jak wiecie – najpierw czyta się Historie Jakubowe. Pomyślałem, czym Tokarczuk przebije Manna, żebym miał znowu wybrać się w kolejną podróż przez wielostronicowe terytorium Jakubowe. Całkowicie nie byłem zainteresowany porównaniem perypetii Jakubowych, które łączyło tak naprawdę tylko jedno – historyczność postaci z relacji literackich. I zapomniałem o Tokarczuk, aż do tegorocznego Bookera.
    Zasłużyłem na przebaczenie. Jeszcze nie opadł kurz wrzawy, jaka się podniosła po ogłoszeniu decyzji londyńskiego jury o przyznaniu Oldze Tokarczuk i tłumaczce Jennifer Croft, nagrody The Man Booker Prize for Fiction za książkę Bieguni, a już ją przeczytałem. Jeślibym miał napisać słowo prawdy o literackim kunszcie pisarskim Olgi Tokarczuk – napisałbym. Jej literackości nic zarzucić nie można. Perfekcyjna warsztatowo. Czyta się! To jest najwyższa gratyfikacja dla Autora.
    Jednak oczywistość dobrego nie jest już tak oczywista w każdym calu tej kilkusetstronicowej opowieści o…?

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 2180

    Podczas 45. Warszawskiej Jesieni Poezji odbyła się sesja nt. "Koniec Międzyepoki - nowe środki Wyrazu". W zasadzie Koniec Międzyepoki powinien być sfinalizowany pytajnikiem. Luidziom literatury sprawa ta nie może być obojętna, ponieważ tworzą w określonych realiach społecznych, kulturowych, ekonomicznych, politycznych. Oto kilka myśli z mojej wypowiedzi podczas wspominianej sesji.
    Terminem „międzyepoka” oznaczamy szczególny okres w dziejach, gdy ustalone, utrwalane, uporządkowane systemy wartości uległy zakłóceniu, załamaniu, rozbiciu, straciły swoją wartość jak ostoja, punkt odniesienia.

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 2398

    Heteronim to rodzaj swoistego (bowiem nie jest to pseudonim w sensie dosłownym) pseudonimu i przydomku literackiego. To wielość fikcyjnych postaci stworzonych przez jednego autora. Od klasycznego pseudonimu różni go to, iż obdarzony jest – przez swojego kreatora – osobnym życiorysem, fizjonomią jak też autonomiczną tożsamością i światopoglądem. Owa mnogość różnych biografii i poglądów jest najczęściej niezgodna z doświadczeniem i biografią jego realnego twórcy. Przez to też każdy z heteronimów w swym dziele tworzy różną treść i osobną postać. Niemniej i pewne cechy emocjonalne swego twórcy-stylisty posiadać może – to nieuniknione. „Hetero” – za Słownikiem Współczesnego Języka Polskiego to – „pierwszy składnik wyrazów złożonych, wskazujący na niejednorodność, różnorodność, odmienność elementów określonych w drugim członie wyrazu (...)”.[Dunaj 1996: 304] Podobnie zwrot definiuje Słownik Języka Polskiego „hetero” [Szymczak 1998: 737] Niemal identyczne znaczenie podaje też Słownik Wyrazów Obcych [por. Sobol 1995: 428]. „Hetero” (z gr.) = „inny”. Za twórcę heteronimu, jak i tego, który wprowadza jego nazwę, uznaje się Fernando Pessoę. Duchowe przeżycia poety i prozaika przybrały znamiona tekstu autopsyjnego. Bądź jeszcze inaczej: tworzenie stało się egzystencją – tekst, jako notoryczne zapisywanie siebie. Nic nie miało większego sensu, co nie było związane z zaczernianiem stron. Posunął on swe wyobraźnie nieporównywalnie bardziej niż inni w wieku dwudziestym. Żyjąc nade wszystko imaginacją i wiedząc jak niemożliwe jest przekazać siebie.

Strona 1 z 3