Osada bez osadników,
nocnych rybaków z dzikich łowisk,
miłości w koszulach rozgrzanych do białości
Osada na jawie
zamykająca czas wypatrywania morza –
w zamian oślepiającego blasku
kładzie tubylczą senność
na skale, na mewie,
na powiece.
Teraz niedościgłe
ujęło mnie w pogoni,
przybliżyło do mnie, oddaliło
od zgliszczy i zbudowało cichą wioskę
jak Nyksynd na granicy morza i piasku.