• Kategoria: Esej
    • Odsłon: 2111

    Wdowa pisząca o zeszłorocznych kapciach? Fakultatywny facet wypróżniający reportaże? Poeci zimują. Ale te zimy są lekkie, ledwie ciepłe. Duch jak i ciało murszeje. Literackie freski o biblijnej konduicie naszych protoplastów po chwili uniesienia opadają na półki. Na zawsze. Mogę tylko tęsknić, że objawi się wreszcie. Ten, na którego spocznie wzrok wielu. Zajaśnieje może porażony politycznym badziewiem. Napełni się paliwem, zdolnym wynieść rakietę w przestrzeń międzygwiezdną. Gdy go szlag trafi, klawiatura wyzwoli wirtuoza. Tęsknię do tej chwili, kiedy nam Francuzi zaczną zazdrościć. Hiszpanie i rosyjscy pisarze.

    Już dostrzegam moment patriotycznego zrywu pop-piosenkarek i pop-pisarczyków, żeby postawić Jemu współczesny Odeon.

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 2231

    Okna auli wyprowadzają wzrok na Plac Zamkowy. Krzyżują się drogi nieznanych ludzi, którzy w tym miejscu na swój intymny sposób świętują. Także tego roku gdy wiatr hula, a termometr tylko co nieco zatrzymał się nad kreską zero. Po placu w przeważającej większości poruszają się ludzie wolni. Potencjalne obiekty powieści albo poematu albo kilku wiązanych wersów. W auli w przeważającej mniejszości koczują poeci, ich krytycy i tłumacze. 40, 50, 70, może setka jesiennych, po części jeszcze sierpniowych, najmniej majowych. I oni na swój intymny sposób świętują. Każdy z ukrytym wierszem w głowie jak boleść co się namnaża pod potylicą, między skrońmi. Są jacy szczęśliwi z wierszem w sercu?

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 2284

    Myśli – ile z nich zabiła biała kartka. Prawdziwa. Najszybciej zabijała płochliwe. Na pozór. Bezbarwne popełniały samobójstwo. Inne, nazywała Nomadami – wędrowały po pofałdowanych półkulach. Te lubiła najbardziej. Jedyne, które ewaluowały i jednocześnie potrafiły powrócić do pierwotnego kształtu.

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 2169

    Wyobraź sobie książkę, w której jest wszystko. Każda myśl, szept, wiedza. Bogactwo dialogów, których treść staje się również źródłem inspiracji. Czy byłaby ikoną XXI wieku? A może zwyczajną, szarą jak tysiące? Czym musiałaby się wyróżnić, byś mógł ją dostrzec i po nią sięgnąć?

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 2403

    Wymknięte szeleści, zerka znad i pod. Czasem jest kroplą indygo, szczyptą atramentu, tak potrzebną do pierwszych zadziwień i pierwszych kroków tak samo nieporadnych jak ostatnie. Nieodgadnionemu, którego wygląda, nietkniętemu, jeszcze do końca niepoznanemu niebo nie zostawia cienia,

    tylko rozproszone myśli, w piasku rzucanym przez codzienność.
    Nie, nie szuka jednej biblioteki, tak jak próbowała uczynić to E. Farkasova.

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 2432

    ETELA FARKAŠOVÁ - Fragmenty z nieczęstą tęsknotą za spójnością, Wydawnictwo Abilion, 2014.

    potrzeba filozofii we współczesnym świecie, jej kompetencje, możliwości, temat dyskusji przy okrągłym stole, dyskusja odbyła się na gruncie uniwersytetu Masaryka, uczestniczyła w niej niewielka grupka filozofów z Pragi, Brna i Bratysławy, nie mogłam sobie nie wspomnieć, jak wychodziliśmy z budynku uniwersytetu (dyskutowaliśmy prawie trzy godziny o możliwościach naszej dyscypliny, zaingerowania w rozwój cywilizacji, o ewolucyjnej ontologii, o najróżniejszych sposobach wyjaśniania świata, o znaczeniu miłości dla mądrości i o tym, co znaczy dla dzisiejszego człowieka),

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 2283

    Patrzyła na ręce. Co będzie, gdy te całkowicie odpadną? Kiedy już w ogóle uodpornią się na dotyk? Widziała je pełzające po ziemi, szukające się nawzajem, wbijające się w siebie do krwi. Inne złaknione doznań, zlęknione bały się zapłacić za dotyk, chowały nadgarstki. Obgryzany lęk narósł dzikim mięsem.

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 2285

    Najpierw dworzec gubi twarz - obrośnięta mchem ochra nie krwawi. Zgarnia kurz. Ślepym okiem bezmyślnie chłonie resztki promieni. W środku pusty i grzmiący - mamroczą ściany głośniej od ptaków czasem niebieskich o tych, co nie wrócą. Kamień dziczeje po linii najmniejszego oporu. Później miasto wrasta w ziemię, nad którą przelatuje życie, jakby nie było u siebie. Topnieje w kałużach. Musisz w nią wdepnąć, by poczuć jego wilgoć. Skutecznie. Najmniejszą cząstką odczuć. Stać się nim.

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 2310

    W dniu, w którym zeszła na ziemię, chodniki biegły witać poranek obsypany liśćmi łaszącymi się do nóg jak koty. Bała się zapłacić za szept purpurą. Ludzie, bo tak kazali siebie nazywać, rozsmakowani sobą, zbierali ślady bezkształtne – rześkie krople,nie do łapania, do rozgryzania poniewczasie. Pchali się na firmament. Chcieli błyszczeć, najlepiej cudzym blaskiem. Wypełniali zbiór pusty aż w kieszeniach chrzęściło. Kusili mnogością skojarzeń w efekcie banałem. Dla niej zwyczajnej zabrakło miejsca. Wyklęta, zmierzała do pewnej wartości w rozbieżnym ciągu, spięta przypadkiem. Na granicy szeptu poczuła subtelny chłód – wieczór rzeźbił meandry. To właśnie tu dzień się rozpoczynał ciszą bezwonnych maków. Chciała odpocząć od kąkoli siejących ferment, miasta. Bez pytań chwytających za język i zmieszanych słów.

    • Kategoria: Esej
    • Odsłon: 2137

    Nieco dzienne myśli płacą codziennie przebraną miarką, czasem w kałużach wodzą pokuszeniem. Obgryzany lęk narasta dzikim mięsem. Jeszcze nie czas na amputację pazura – myślał. Wyrwać się z anonimowego tłumu, leżeć do góry słowem z brzuchem pełnym słodkości, czy nadal uwodząc, wydawać owoce, głaskać tożsamość bez rozmieniania się na drobne. Tego, co krzywe, nie da się wyprostować, paradoksalnie miękko zapada w oko. To, co jest, już było, a to, co ma być kiedyś, już jest.

Strona 2 z 3